sobota, 21 maja 2011

sałatka korsykańska, czyli o granicach poświęcenia



Tak naprawdę nie wiem, czy ta sałatka jest zupełnie korsykańska. Jadłam ją jednak po raz pierwszy w korsykańskiej restauracji Paese w Krakowie. Stąd wyprowadziłam krótki wywód logiczny, że taka jest. ;-) Zresztą, mniejsza o to. Smakowała mi bardzo i postanowiłam odtworzyć ją w domu. Za drugim razem również była super. Dla mnie. :-D
Okazało się bowiem, że to pierwszy z moich kulinarnych popisów, na który Jędrek zareagował wyjątkowo mało entuzjastycznie... Zjadłam całą sama. Cóż, czasami zapominam, że nie każdy jest koneserem kiełków. ;-)
Pozdrawiam Cię Kochanie!

Składniki:

- sałata lodowa (bądź inna, mix różnych też będzie świetny)
- suszone pomidory w oliwie
- kiełki soi
- niebieski ser
- pestki słonecznika
- winegret

Sałatę porwać na kawałki, pomidory pokroić w paseczki, ser w kostkę/pokruszyć. Na suchej patelni uprażyć pestki. Posypać nimi całość. I jeszcze kiełkami. I polać winegretem. Wszystko w ilości dowolnej, jak lubicie. O ile lubicie. :-) Dla mnie cudo.

czwartek, 12 maja 2011

muffiny dla teściowej czyli Aniulla ekspresowo



Dzisiejszy wpis to bardziej pomysł niż przepis, ekspresowy jak samo wykonanie.
O muffinach pisałam już wielokrotnie, przepis podstawowy na czekoladowe ciasto możecie znaleźć np. tu (w tej sytuacji pomijacie oczywiście śliwki i piernikową przyprawę ;-)).
Reszta zaklęcia to polewa ze stopionej białej czekolady (rozpuszczonej koniecznie w kąpieli wodnej!) oraz połówka truskawki na czubku.
Całość można wyczarować w popołudniową godzinkę, po powrocie z pracy, i z dumą zanieść przewzruszonej już-prawie-tuż-tuż-teściowej na urodzinową herbatkę jeszcze tego samego wieczoru. Ogrom wywołanej radości jest niewspółmierny do włożonego wysiłku. Warto. :-)



Inspiracja: bliżej nieokreślony program na Kuchnia.tv widziany już dobrą chwilę temu.

środa, 4 maja 2011

szparagi pieczone w szynce, czyli witaj maj!



No dobra. Jest w nich coś. W tym roku wyjątkowo mi smakują!
Wiem, że gdzieś w Polsce pada śnieg (czy nawet już w Wolbromiu!:-P) i jest odrobinę zbyt zimno jak na maj. Jednak kilka popołudniowych promyków słońca tuż po wyjściu z pracy i drobne zakupy pod Halą Targową (pęczek zielonych szparagów, rabarbar, młode ziemniaczki i pomidory malinowe) zdecydowanie wystarczyły mi dziś do szczęścia. :-D
Wiosna była na talerzu.

Po raz kolejny inspirując się pomysłami Asi stworzyłam szybki i... wzruszający (mnie!) obiad. ;-)

Składniki:
- 14 zielonych szparagów
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 7 plasterków szynki parmeńskiej (lub innej szynki suszonej)
- tarty parmezan (ja pominęłam)
- listki świeżej bazylii

Dressing balsamiczny: (robiłam z połowy porcji)
- 6 łyżek dobrego octu balsamicznego
- 5 łyżek oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka cukru
- 2 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu

Szparagom odłamać zdrewniałe końce i wyrzucić. Łodygi obrać na 1/4 wysokości od dołu, opłukać i osuszyć papierowym ręcznikiem. Wysmarować oliwą z oliwek i zawinąć ciasno w połowę plasterka szynki parmeńskiej.
Ułożyć w naczyniu żaroodpornym i piec przez około 15-20 minut obracając od czasu do czasu, aż szynka się zrumieni, a szparagi lekko zmiękną.
Przygotować dressing balsamiczny łącząc wszystkie składniki w słoiczku, potrząsając nim. Szparagi ułożyć na talerzach, polać dressingiem balsamicznym i posypać tartym parmezanem (niekoniecznie jak dla mnie) oraz, koniecznie!, posiekaną bazylią!

Tak przyrządzone szparagi są raczej lekką przekąską niż samodzielnym daniem, więc podałam je z ziemniakami pieczonymi z rozmarynem oraz sałatką z pomidorów.
(Najprostsza na świecie, najulubieńsza taty: Pokrojone w plasterki pomidory oprószyć delikatnie solą i obficie pieprzem, do tego drobno posiekana cebulka, oliwa i kilka kropli octu winnego).



Natomiast pozostałe resztki utworzyły cudowną sałatkę, pyszną i na zimno, i na ciepło. (Tu też koniecznie pamiętajcie o bazylii i dressingu!)



:-)

wtorek, 3 maja 2011

o rybnym mezaliansie w świąteczne popołudnie, czyli zapiekanka :-)



Zimne, mokre, szare niebo. Deficyt energetyczny.
Zamknięte sklepy. Szybki przegląd lodówki. Włączam tryb kreatywności.
Rozmrożona smętna sola i luksusowy wędzony łosoś obok. Razem? A dlaczego nie?
Zrównam ich status. ;-D Będzie zapiekanka.
Jeszcze tylko szybka konsultacja z ulubioną Kwestią Smaku i do dzieła.
Przepis jest fuzją kilku znalezionych na ten temat. Oto moja wersja. :-)

Składniki:

- 900 g filetów z soli (waga przed rozmrożeniem - to istotne, bo baaardzo różni się od tej po :-P)
- 100 g (kilka plastrów) wędzonego łososia
- 5-6 ziemniaków
- 300 ml mleka
- 1 liść laurowy
- 4 ziarenka pieprzu
- 1 mała cebula, pokrojona w cienkie plasterki
- łyżka masła
- łyżka mąki
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól
- pieprz
- oliwa do posmarowania formy

Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Formę żaroodporną wysmarować oliwą.
Ziemniaki obrać i pokroić na cienkie plasterki. Włożyć do garnka z chłodną wodą, doprawić solą i zagotować. Gotować przez około 3 - 4 minuty, następnie odcedzić na sicie.
Na patelnię włożyć umytą solę i wlać mleko. Dodać liść laurowy, ziarna pieprzu, plasterki cebuli. Zagotować, zmniejszyć ogień, przykryć i dusić przez kilka minut. (Uwaga! Ryba łatwo się rozpada!) Zdjąć z ognia i zlać mleko do naczynia z miarką (pieprz i liście laurowe usunąć). W razie potrzeby dodać więcej mleka, aby otrzymać 300 ml płynu. Podzielić filety ryby na mniejsze kawałki.
Zrobić sos beszamelowy: Na małym ogniu w rondelku roztopić masło, dodać mąkę i ciągle mieszając gotować przez około 2 -3 minuty. Zdjąć z ognia i stopniowo wlewać 300 ml mleka, dokładnie mieszając. Postawić rondelek z powrotem na ogniu i ciągle mieszając gotować, aż sos zgęstnieje. Gotować przez kolejne 2 - 3 minuty, aż sos będzie gładki. Dodać natkę, gałkę muszkatołową, doprawić solą i pieprzem.
Rybę włożyć do naczynia żaroodpornego, na niej ułożyć kawałki wędzonego łososia. doprawić solą i pieprzem. Polać sosem beszamelowym.
Na wierzchu ułożyć plasterki ziemniaków, tak aby zachodziły na siebie. Ziemniaki posmarować roztopionym masłem lub oliwą i wstawić do nagrzanego piekarnika.Piec bez przykrycia przez 25-30 minut, aż ziemniaki będą ładnie zrumienione (choć czasami może być to trudne, szczególnie dla posiadaczy piekarników gazowych, bez opcji grzania z góry - patrz: mój przypadek ;-)).



Tak czy inaczej, obie wersje są pyszne z dowolną wariacją na temat zielonej sałaty.
Ach! Gdyby tak jeszcze znalazł się do tego kieliszek schłodzonego, białego wina...

niedziela, 1 maja 2011

śliwka, marcepan i czekolada, czyli wielkanocne reminiscencje



Znów zaniedbałam bloga. Mój mały głód urósł już chyba do niebotycznych rozmiarów... ;-) Cóż, trochę się działo, ale już wszystko pod kontrolą. Względną.
Stęskniona wracam z pomysłem na świąteczny mazurek, który - mówiąc nieskromnie - był tak fantastyczny, że nie zamierzam odkładać go na kolejny rok. Wystarczy zmienić tylko formę na ciasto i z tego samego przepisu powstanie obłędna tarta. :-)
Spód i kompozycja składników zaczerpnięta została od Komarki , ostateczne wykonanie jest jednak inwencją własną.
Zapraszam!

Mazurek vel Tarta "śliwka w czekoladzie"

kruche ciasto na spód:
- 125 g mąki pszennej,
- 125 g mąki krupczatki,
- 125 g masła,
- 1/2 łyżeczki soli,
- 1 jajko,
- 2 łyżeczki cukru pudru,

nadzienie:
- mały słoiczek powideł śliwkowych
- 150-200 g suszonych śliwek
- ok. 2 łyżki wódki (lub innego alkoholu)

masa marcepanowa:
- 125 ml wody
- 250 g cukru
- 250 g migdałów bez skórki - zmielonych
- sok z cytryny

polewa czekoladowa:
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżka kakao
- 1 łyżka mleka lub wody

do posypania:
- 50 g płatków migdałowych

Ze składników na ciasto szybko zagnieść gładką masę, uformować kulę i włożyć do lodówki na około 1/2-1 godziny. Rozwałkować i ułożyć w blaszce albo formie do tarty. Piec w piekarniku rozgrzanym wcześniej do temperatury 200 stopni około 15 minut, aż ciasto lekko się zarumieni. Ostudzić.
Do rondelka wlać wodę i cukier. Gotować na małym ogniu, aż powstanie syrop. Gdy przestygnie, utrzeć go z migdałami i sokiem z cytryny. Masę wyłożyć na przestudzony spód.
Na masę marcepanową wyłożyć powidło śliwkowe oraz suszone śliwki (pokrojone wcześniej w paseczki i namoczone w alkoholu).
Wszystkie składniki na polewę czekoladową włożyć do rondelka i rozpuścić na małym ogniu, nieustannie mieszając. Nie dopuścić do zagotowania!
Gorącą polewą polać mazurek/tartę i posypać uprażonymi płatkami migdałów.



P.S.1. Przepis wydaje się być czasochłonny, głownie ze względu na zabawę z masą marcepanową, ale można sobie znacznie ułatwić życie kupując gotowy marcepan.
P.S.2. Polewa czekoladowa pochodzi z zeszytu mojej babci i nieraz ratowała mnie w sytuacjach kryzysowych. Przepis jest bardzo prosty, a składniki zawsze dostępne w każdej kuchni. Polecam go więc szczególnej uwadze czytających. ;-)

Pozdrawiam też tym samym babcię Marysię, która w dzieciństwie śpiewała mi na dobranoc pewną kołysankę, a której nie mogę teraz przestać nucić!
"z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana..."

W gruncie rzeczy obecnie słucham podobnych w klimacie kołysanek. ;-)