czwartek, 25 marca 2010

zupa szpinakowa, czyli zielony dla koneserów



...a co! Jak szaleć to szaleć!;-)
Przepis jest mocno archiwalny, bo pochodzi z dodatku do Gazety Wyborczej z 28.06.2004 o diecie 1200 kcal. Zupa więc, mimo że bardzo pożywna, jest mało kaloryczna.

Składniki:
- 1 łyżka oleju słonecznikowego
- 1 średnia cebula, drobno posiekana
- 3 ząbki czosnku, zmiażdżone
- 1 por, drobno pokrojony
- 1 łodyga selera naciowego, pokrojona (ja z braku takowego dodałam kawałek korzenia)
- 200 g liści szpinaku (ja dodałam mrożony)
- garść posiekanej natki pietruszki (pominęłam, bo nie miałam)
- 400 ml bulionu warzywnego
- sól i pieprz (+ dodatkowo w mojej wersji gałka muszkatołowa)
- 1 łyżka parmezanu



Rozgrzej olej w garnku o grubym dnie. Włóż cebulę, czosnek, seler i por, i smaż, aż będą miękkie. Dodaj szpinak, natkę, bulion i przyprawy. Gotuj przez kilka minut. Zmiksuj zupę. Przypraw solą i pieprzem do smaku. Podawaj posypaną parmezanem. Pyszna również z groszkiem ptysiowym!

...choć na razie tylko ja o tym zaświadczam - Jędrek jeszcze nie poczuł się na tyle odważny by spróbować ;-)

4 komentarze:

  1. .. lecz kiedyś debiut już był i każdemu polecam, owy przepis! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja się może jeszcze załapię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hyhy nawet nie wiedziałam, że mam taki głupi opis ;-)
    To wyżej to tyż ja ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi smakowicie! Musze wypróbować, jako, że szpinaku mam pod dostatkiem w moim ogródku :P

    OdpowiedzUsuń