środa, 4 sierpnia 2010

muffiny bananowe z białą czekoladą, czyli jestem w niedoczasie



Oj, jestem. Mam poczucie konieczności nadrobienia mnóstwa zaległości. Bycia wiecznie ostatnią... Również w pisaniu. Dlatego pozwólcie, że bez zbędnych komentarzy przejdę do konkretów. ;-)
Muffiny powstały jako mocno spóźniony wyraz wdzięczności wobec lekko spóźnionych życzeń imieninowych. Temat natomiast przywołuję z jeszcze większym poślizgiem. Ale co tam. Wyszły pyszne - warte wspominania. ;-)

Przepis podstawowy jest w zasadzie taki sam jak w przypadku wcześniej opisywanych muffinów pomarańczowo-migdałowych. Zastąpiłam jednak mleko kefirem i zamiast oleju użyłam masła. Składniki podane są na 1,5 porcji (wyszło mi ok 30 sztuk, ale w ikeowskiej formie są one niewielkie).

Ciasto:
- 3 szklanki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3/4 szklanki cukru trzcinowego (można dać nawet mniej)
- 1 łyżeczka soli
- 1 duże jajko
- duży kubek kefiru
- kostka masła - stopionego i przestudzonego

Dodatkowo:
- 2 tabliczki białej pokruszonej czekolady
- 1 łyżeczka cynamonu
- 5 dojrzałych, pokrojonych w kostkę bananów

Przesiać mąkę, proszek, cukier i sól do jednej miski. W małej misce połączyć jaja, kefir i masło, banany, czekoladę i cynamon, używając trzepaczki. Miksturę dodać do suchych składników i mieszać. Tradycyjnie - niezbyt dokładnie. Przełożyć łyżką do formy - każdą dziurę wypełnić do dwóch trzecich. Piec w 200 st. przez 15 do 20 minut, aż będą złotobrązowe. Zostawić do całkowitego ostygnięcia.

4 komentarze:

  1. Ależ masz zabawną foremkę. Te muffinki mają tak ogromne czapeczki! ;))

    Banany i czekolada bez wątpienia smakują doskonale.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. ach muffiny, wygladaja fajnie i jak zawsze niezawodne w przygotowaniu, szybko i latwo, a potem smaczne delektowanie sie tymi smakowitosciami:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ten muffin to jak taki grzybek wygląda- więc jak najbardziej jest na czasie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha choć naprawdę staram się zapanować nad ich kształtem, zawsze wychodzą mi grzybki! ale jest w tym jakiś urok;)

    OdpowiedzUsuń