wtorek, 13 kwietnia 2010

zupa ogórkowa, czyli jak zdobyłam serce J.


Zimno, mokro, buro i tak smutno dokoła ostatnimi dniami...
Wiosna chwilowo się ukrywa.
Czas więc na powrót sięgnąć do zimowych rozwiązań. Na smutki: moja popisowa zupa (której nauczyłam się od mamy :-)). Skutecznie rozgrzewa i doładowuje - tak energetycznie jak i emocjonalnie.
A w tle radosne mruczenie Jędrka. Jeszcze przyjemniejsze :-)
Smacznego!

Składniki:

- ok. 2 litry zimnej wody
- 2 kostki bulionowe
- udko kurczaka (mogą być inne części, ale z udka jest więcej mięska ;-))
- kilka ziemniaków
- 2 marchewki
- kilka ogórków kiszonych
- łyżka masła
- pół kubka śmietany (18%)
- sól, pieprz do smaku
- koperek

Najpierw gotuję udko z kostkami bulionowymi, aż będzie miękkie. Jak się ugotuje, wyjmuję je z garnka, a wrzucam ziemniaki pokrojone w kostkę i marchewkę w talarki. Kiedy te są miękkie, dodaję ogórki - wcześniej starte na tarce o grubych oczkach i podsmażone na maśle, aż cała woda odparuje. Nie potrafię podać i dokładnej ilości - zawsze robię to "na oko". Jeśli zupa jest za mało kwaśna to dolewam do niej trochę wody ze słoika z ogórkami. Uważajcie tylko, żeby nie przedobrzyć :-P Potem pozostaje tylko dodać ugotowane wcześniej mięsko obrane z kości i skóry, i pokrojone na kawałeczki, a następnie zabielić zupę śmietaną. Na końcu konieczne posypać posiekanym koperkiem!
Ot, cała magia ;-)

Rada: do zup i sosów fantastycznie sprawdza się koperek mrożony. Sposobem babci siekam świeży i układam w słoiczku, który potem wkładam do zamrażalnika. Babcia jeszcze go soli, ale ja nie widzę takiej potrzeby. Tak samo postępuję z pietruszką. Pięknie zachowują kolor i wszystkie walory smakowe, a ja mam je zawsze pod ręką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz